Czego złoto może spodziewać się po wyborach prezydenckich w USA w 2024 r.
Wybory prezydenckie w USA zaplanowane na 5 listopada są wisienką na torcie i wielkim finałem 2024 roku - roku wypełnionego wyborami lokalnymi, parlamentarnymi i prezydenckimi na całym świecie. Ale żadne z nich nie są postrzegane jako ważniejsze niż te w USA. Zwłaszcza w czasach tak skrajnej polaryzacji i zawirowań geopolitycznych.
‘Welcome to the jungle, we got fun and games’
Dziś postaramy się omówić, jak żółty metal może zareagować na potencjalną wygraną Donalda Trumpa lub Kamali Harris w wyborach prezydenckich w USA. Ale oprócz wpływu posiadania byłego prezydenta lub wiceprezydenta jako nowej głowy państwa, nie zapominajmy o „obecnym zestawie narastających kwestii makro”, czyli napięciach geopolitycznych, nadmuchiwanym baloniku deficytu federalnego USA, deficycie na poziomie poszczególnych stanów, dywersyfikacji aktywów banku centralnego (a niedawno zasygnalizowali zamiar kontynuowania polityki zakupów z jednego lub drugiego powodu) oraz zabezpieczeniu przed stosunkowo wysoką inflacją, która w znacznym stopniu przyczynia się do kryzysu kosztów utrzymania. Niestety, wspomniane kwestie wydają się być uporczywie oporne i najprawdopodobniej pozostaną, niezależnie od tego, który z dwojga wymienionych pozostanie POTUSem (akronim „President of The United States”).
Najlepsi z najlepszych jakich amerykańska polityka ma do zaoferowania? Źródło: https://www.theguardian.com/us-news/article/2024/sep/08/kamala-harris-trump-presidential-debate
Ale to nie koniec. Oprócz wyborów prezydenckich, w tym samym dniu do obsadzenia jest łącznie 468 miejsc w Kongresie USA (33 w Senacie i wszystkie 435 w Izbie Reprezentantów). Dlatego też zawód amerykańską polityką lub mobilizacja wyborców najprawdopodobniej doprowadzi do czerwonego lub niebieskiego huraganu nad Stanami Zjednoczonymi. Obecnie „czerwoni” - kolor przypisywany Republikanom - posiadają większość w izbie niższej Kongresu, podczas gdy „niebiescy” - kolor przypisywany Demokratom - utrzymują większość w Izbie wyższej - Senacie - i mają obsadzoną głowę państwa.
I tak oto okazuje się, że, wybory zaplanowane na listopad 2024 r. będą miały ogromną stawkę, ponieważ potencjalni zwycięzcy „mogą zdobyć wszystko”.
Nie powinno więc dziwić, że zbliżającym się wyborom w USA towarzyszy skrajna dwubiegunowość, zarówno na ulicach, jak i w mediach. Dodatkowo, obaj kandydaci otoczeni są licznymi kontrowersjami. Wolimy nie wymieniać ich tutaj, ponieważ nie chcemy być postrzegani jako stronniczy wobec jednego lub drugiego. Ponadto zastosowanie nieamerykańskiego punktu widzenia w sprawach amerykańskich często prowadzi do nieporozumień i niezdolności do zrozumienia, co kieruje „Amerykanami” i co naprawdę ma dla nich znaczenie. Ważną kwestią, którą należy również podkreślić, jest to, że według sondaży około siedmiu na dziesięciu sondowanych wyborców wydawało się być niezadowolonych z nominacji tych a nie innych kandydatów. Takie wyniki utrzymywały się w sondażach od dłuższego czasu. Jednak wraz ze zbliżającymi się wyborami Demokraci mają nowego kandydata, podczas gdy nieudany zamach na kandydata Republikanów wstrząsnął „czerwonymi”.
No a my jesteśmy przecież tutaj, aby porozmawiać o złocie i srebrze a nie roztrząsać meandry mocarstwa zza wielkiej wody.
Przy tej okazji chcielibyśmy jednak przywołać opinię Veliny Tchakarovej, która jest ekspertem w dziedzinie geopolityki z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem zawodowym i akademickim w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony. Pełniła funkcję dyrektora Austriackiego Instytutu Polityki Europejskiej i Bezpieczeństwa (AIES) w Wiedniu i dzieli się swoją wiedzą jako instruktor w Real-World Risk Institute. Pozostaje również członkiem Rady Doradczej ds. Polityki Strategicznej i Bezpieczeństwa Komisji Naukowej w austriackim Federalnym Ministerstwie Obrony i zasiada w radzie partnerskiej austriackiej publikacji Defence Horizon Journal.
Wspomniana analityk geopolityczna wskazała, iż jej zdaniem żaden z duetu Biden-Trump nie zostanie kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Prognoza ta została opublikowana w styczniu 2024 r., W tym czasie wszyscy byli przekonani, że do samego końca w szranki stawać będą właśnie Biden i Trump. Plotki o problemach zdrowotnych Joe Bidena w zasadzie dopiero zaczęły pojawiać się w środkach masowego przekazu. Chociaż dla niektórych komentatorów obawy te były więcej niż uzasadnione przynajmniej do 2021 roku. Powyższa prognoza pojawiła się na długo przed nominacją Kamali Harris na kandydatkę Demokratów a także przed finałem procesu Donalda Trumpa. Została również opublikowana na długo przed próbą zamachu na republikańskiego kandydata - Donalda Trumpa. Który to - nawiasem mówiąc - zaowocował jednym z najbardziej ikonicznych zdjęć we współczesnej historii Stanów Zjednoczonych.
Sekundy po próbie zamachu - jedno z najbardziej ikonicznych zdjęć współczesnej historii. Źródło: https://edition.cnn.com/interactive/2024/07/politics/photographers-trump-shooting-cnnphotos/
Od tego czasu prezydent Joe Biden zdecydował się nie walczyć o reelekcję, liderzy Demokratów poparli obecną wiceprezydent, (co nie było najłatwiejszym konsensusem), a Donald Trump był dosłownie o centymetry od... w pełni spełnionej przepowiedni. Naprawdę celnie!
Cykliczne i historyczne podejście do złota podczas wyborów w USA
Nie jest żadną niespodzianką, że w postrzeganiu reakcji złota należy skierować wzrok w stronę dolara.
Dolar amerykański ma podwójny charakter, co oznacza, że ma charakter cykliczny, a jednocześnie jest ostateczną walutą z zakresu safe haven. Dolar ma tendencję do umacniania się, gdy wzrost gospodarczy jest silny i rośnie szybciej niż inflacja, jeśli realne stopy procentowe są dodatnie i/lub poprawiają się, a poprawiający się bilans fiskalny i na rachunku obrotów bieżących jest często również korzystny. Jednak w czasach skrajnego stresu połączonego z kryzysem płynności dolar staje się właśnie tzw. bezpieczną przystanią. Z drugiej strony złoto uwielbia chaos i obniżki stóp procentowych, które wydają się prawdopodobne przed końcem roku. Złoto generalnie radzi sobie dobrze w środowisku niższych stóp procentowych / rentowności obligacji i słabszego dolara, który zwykle im towarzyszy.
Powyższe można przypisać pewnej cyklicznej powtarzalności. Przyjrzyjmy się jednak przez „czerwoną i niebieską” lupę temu, jak złoto zachowywało się w przeszłości.
Historycznie złoto przynosiło wyższe zwroty pod rządami demokratów - średnio o 20,9% pod rządami demokratów, ale tylko średnio o 3,9% pod rządami republikanów. Wynika to z faktu, że Demokraci mają tendencję do zwiększonych wydatków (m.in. na programy społeczne, np. Wielkie Społeczeństwo Llyndona Johnsona), co zwiększa deficyt i zadłużenie, i w efekcie osłabia dolara amerykańskiego. Podczas prezydentury Trumpa nastąpiły obniżki podatków, jednak poza tym zaistniały spore wydatki, a i zwiększył się dług publiczny. Uczyniło go w pewnym sensie anomalią wśród republikańskich prezydentów. Nie zapominajmy jednak o okolicznościach towarzyszących jego prezydenturze - podczas tzw. Covid-19 QE, FED skupował wszystkie klasy aktywów, ratując rynek przed krachem i pompując płynność do systemu.
Cena złota wzrastała w okrresie poprzedzającym wybory zarówno 2016 jak i 2020 r. Podczas Trump vs Hilary Clinton, żółty metal wzrósł o ok. 50 dolarów i sięgnął 1.3 tys. USD tuż przed dniem wyborów. Po zwycięstwie Trumpa, złoto spadło do 1,128 USD w połowie grudnia, po czym odbiło do 1,200 USD w styczniu, w okolicach inauguracji prezydentury. Podczas sprawowania urzędu przez Trumpa, złoto wzrsło z 1.2 do 1.8 tys. USD. Przyczynami (wybranymi) były wojny celne, ciśnienia geopolitczne i oczywiście pandemia Covid-19. Protekcjonizm Trumpa i retoryka MAGA (Make America Great Again) w pewnej mierze przyczyniły się również do prób odchodzenia od dolara rozumianego jako globalna waluta rezerwowa podejmowanych przez kraje BRICS, jak np. Chiny i Indie. I w rezultacie do stopniowego powiększania swoich rezerw złota, dodając paliwa do wzrostów cen złota i w pewnej mierze również uderzając w dolara.
Podczas prezydentury Donalda Trumpa, dolar osłabił się o 10%, podczas gdy złoto wzmocniło o 60%. Oczywiście pamiętajmy że działania eks-prezydenta z partii Republikańskiej nie były jedynymi przyczyniającymi się do takowego stanu rzeczy. Jednak aktualne pomysły w zakresie cięć podatkowych, ceł i osłabienia regulacji są przez Wall Street zinterpretowane jako inflacyjne. W teorii, mogą one zatem nawet przyczynić się do dalszego wzrostu stóp procentowych przez FED, zamiast kontynuacji długo oczekiwanych cięć. Scenariusz jest to raczej mało prawdopodobny, jednak nie można go na 100% wykluczyć. Zatem jeżeli USA doświadczyłyby „czerwonej fali”, mogłoby to być pozytywne dla złota.
Złoto pod rządami różnych prezydentów USA. Źródło: Bloomberg
Wspomniany 60-procentowy wzrost can żółtego metalu za prezydentury Donalda Trumpa nie jest największym wzrostem odnotowanym podczas jednej prezydentury w Stanach Zjednoczonych, ponieważ złoto radziło sobie również dobrze za George'a W. Busha i Jimmy'ego Cartera. Pierwsza kadencja Barracka Obamy również była bardzo dobrym okresem dla żółtego metalu, choć na jej zakończenie miał miejsce kryzys finansowy z lat 2007-2009, więc z drugiej strony nie był to najlepszy okres dla rynków. Jednak przez większość drugiej kadencji złoto straciło wiele zysków osiągniętych dzięki wprowadzeniu programów luzowania ilościowego.
Jednak w tygodniu poprzedzającym wybory do niższej izby Kongresu w 2020 r., byliśmy już na innych poziomach cenowych głównego metalu szlachetnego. Złoto oscylowało wokół 1,9k USD. Po zwycięstwie Bidena nad Trumpem osiągnęło 1,951 USD, a następnie spadło poniżej 1,800 USD w wyniku przeliczenia głosów i sporów prawnych. Złoto zaczęło ponownie rosnąć w grudniu, po potwierdzeniu zwycięstwa Bidena i niesławnym ataku z 6 stycznia na Kapitol w Waszyngtonie. Pod rządami Bidena ceny złota kontynuowały wzrost, osiągając rekordowy poziom ponad 2,5 tys. dolarów. Choć generalnie przez większość jego prezydentury utrzymywały się w poziomie horyzontalnym i ruszyły w górę dopiero w Q3 2023. Podczas gdy Biden starał się naprawić relacje z sojusznikami, przewodniczył sankcjom nałożonym na Rosję za inwazję na Ukrainę. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy zamrozili również rosyjskie aktywa państwowe o wartości 300 mld USD, co skłoniło wiele krajów rozwijających się do ponowienia lub zwiększenia zakupów złota, ponieważ jest ono rozpoznawalnym na całym świecie i neutralnym aktywem. W końcu nie można go po prostu „wydrukować”.
Przyspieszenie zakupów złota przez banki centralne, które nastąpiło w trakcie rządów Bidena i jego ekipy, wraz z fizycznymi zakupami złota w Azji, stanowiły główną siłą napędową ceny złota, pomimo wysokiego kursu dolara i podwyższonych rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. Oba wynikały z podniesienia stóp procentowych przez Rezerwę Federalną w celu zmniejszenia inflacji, która gwałtownie przyspieszyła po złagodzeniu środków blokujących wdrożonych podczas pandemii. Biden kontynuował politykę Trumpa polegającą na wywieraniu presji na Chiny. Jego ustawa o redukcji inflacji i ustawa o chipach miały na celu zmniejszenie zależności USA od Chin i dążenie do budowy zachodnich łańcuchów dostaw dla branż, w tym pojazdów elektrycznych i półprzewodników. W odpowiedzi Chiny przyspieszyły de-dolaryzację, pozbywając się amerykańskich obligacji skarbowych i innych obligacji o wartości 50 mld USD w pierwszym kwartale roku.
Ponadto mieliśmy do czynienia z „wydarzeniami” takimi jak wojna na Ukrainie, izraelskie bombardowanie Strefy Gazy po ataku Hamasu, konflikt Izrael-Hezbollah i Huti w Jemenie, którzy skutecznie wstrzymały logistykę morską przez Morze Czerwone. Chociaż nie miało to nic wspólnego z Bidenem, to jednak należy uznać to za korzystne dla cen złota w 2024 roku.
Podczas trwającej prezydentury Joe Bidena złoto doświadczało głównie ruchów bocznych, które ostatecznie przekształciły się w ruch w górę zapoczątkowany pod koniec 2023 roku. Był to ruch o około 30%, przypisywany ogólnemu środowisku makroekonomicznemu i zwiększonemu popytowi ze strony banków centralnych.
Czerwoni i niebiescy pod gwieździstym sztandarem
No to jakie jest możliwe podejście krótkoterminowe? Najprawdopodobniej należy spodziewać się zmienności - to pewne. Ogólnie rzecz biorąc wszystkie poglądy z jakimi się zetknęliśmy nie są wolne od uprzedzeń politycznych, które to w ostatnich latach nasiliły się wraz z polaryzacją polityczną.
Zgodnie z niedawno opublikowanym raportem Światowej Rady Złota, wybory w USA nie miały w przeszłości znaczącego, a nawet natychmiastowego wpływu na notowania złota. Oczywiście w krótkim terminie istnieje przestrzeń do wystąpienia pewnej zmienności, ale najprawdopodobniej będzie ona oznaczać raczej obawy uczestników rynku niż ogólny kierunek makro. Wynika to z faktu, że złoto nie reaguje na przynależność polityczną kandydatów, ale raczej na konkretne długoterminowe polityki i czynniki makro. Jest to zatem kierunek dolara amerykańskiego, stóp procentowych, postrzegania ryzyka, polityki gospodarczej, fiskalnej i monetarnej konkretnej administracji.
Raczej przeciwnego zdania jest U.S. Money Reserve, jeden z największych w kraju dystrybutorów metali szlachetnych emitowanych przez rząd USA. Od 1980 roku, w dwutygodniowych okresach po wyborach prezydenckich, zwycięstwa Demokratów przyniosły średni wzrost ceny złota o 0,5%, podczas gdy ten sam okres dla zwycięstw Republikanów przyniósł średni spadek ceny o 1,1%. Wpływ ten jest jeszcze większy w okresie między Dniem Wyborów a Dniem Inauguracji. Zwycięstwa Demokratów w wyborach prezydenckich doprowadziły do średniego wzrostu ceny złota o 1,5%, podczas gdy zwycięstwa Republikanów przyniosły średnio spadek o 5,5%.
Krótkoterminowo po wyborach złoto faworyzuje demokratycznych prezydentów. Głównie ze względu na mniej konserwatywny i bardzo progresywny w rozmiarze budżet i obietnice wyborcze. Źródło: Analiza cen spot złota przeprowadzona przez U.S. Money Reserve
Efekt ten można przypisać nabywcom złota kojarzącym konserwatyzm fiskalny republikańskich prezydentów z niższymi stopami inflacji i silniejszym dolarem. Z drugiej strony, progresywna polityka fiskalna, która sprzyja zwiększeniu wydatków rządowych, może być postrzegana przez nabywców złota jako powodująca wyższe stopy inflacji.– Pisze Brad Chastain, dyrektor ds. edukacji w U.S. Money Reserve.
Według ankiety Bloomberga, złoto wydaje się być uważane za niemal idealną bezpieczną przystań w przypadku potencjalnej wygranej kandydata Republikanów. Co ciekawe, pod koniec czerwca 2024 r. dokładnie takie samo podejście zalecał Goldman Sachs. We wspomnianej ankiecie uczestnicy wskazali na złoto w 53%, podczas gdy 26% wskazało na dolara, a pozostałe 21% na franka szwajcarskiego. W efekcie spośród 480 respondentów 74% postawiłoby na dolara. No ale w jeszcze innej ankiecie 2/3 respondentów wykazało, że druga prezydentura Trumpa podważy status dolara jako nieformalnej światowej waluty rezerwowej. Ogólnie rzecz biorąc, polityka Trumpa jest postrzegana, jako mająca na celu osłabienie dolara, a tym samym wzmocnienie cen złota jako efektu ubocznego.
A że powyższa opinia nie jest całkowicie wolna od uprzedzeń politycznych podmiotów oraz respondentów ją wyrażających, więc sprawdźmy, czego można oczekiwać od złota w przypadku różnych wyników.
Obaj kandydaci mają wielkie plany fiskalne, które mogą zwiększyć deficyty i zwiększyć i tak już znaczny dług publiczny wynoszący 35,4 bln USD. Biden do tej pory zatwierdził 6,2 bln USD nowych pożyczek brutto, podczas gdy Trump zatwierdził 8,8 bln USD nowych pożyczek brutto podczas swojej kadencji. Jeśli Trump wygra, może zniszczyć największe osiągnięcia legislacyjne Bidena: cztery ustawy zawierające 1,6 bln USD w pożyczkach, dotacjach i ulgach podatkowych, które mają subsydiować, zachęcać i wymuszać ekologiczną gospodarkę, ożywić bazę produkcyjną kraju, naprawić znacznie zaniedbaną infrastrukturę i rzucić wyzwanie Chinom w walce o przewagę technologiczną.
Trumpowi przypisywane jest odwrotne od Bidenowskiego podejście podatkowe. Czyli będzie się starał aby jego cięcia podatkowe z 2017 r. zamieniły się w trwałe. Tymczasem jednak większość z nich podatkowych wygasa z początkiem 2026 r., a przy prawdopodobnie podzielonym Kongresie jest mało prawdopodobne, aby powyższe udało się przegłosować. Podczas gdy szacowany na 6,1 bln USD koszt planów podatkowych Trumpa może zostać częściowo zrównoważony przez wyższe cła, podwyżki ceł Trumpa mogą mieć wpływ na inflację i doprowadzić do nowej rundy podwyżek stóp procentowych w celu utrzymania inflacji w ryzach. Rentowności i dolar wzrosłyby zatem, tworząc przeciwność dla złota.
Zadłużenie zaciągnięte przez ostatnich prezydentów USA. Źródło: https://www.crfb.org/papers/trump-and-biden-national-debt
Zwycięstwo Republikanów może prawdopodobnie skutkować silniejszym dolarem, ale akurat to dynamika wydaje się być bardziej złożona. Dzieje się tak zwłaszcza, jeśli zagłębimy się w amerykańską politykę. Jeśli Trump zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych, będzie miał kontrolę nad władzą wykonawczą. Następnie bardzo szybko będzie mógł wprowadzić swojego kandydata do Rezerwy Federalnej, ponieważ druga kadencja Jerome'a Powella kończy się w maju 2026 roku. Ponadto wybrani przez Republikańskich prezydentów sędziowie stanowią większość Sądu Najwyższego. Trumpowi przypadałoby mianowanie nowego prokuratora generalnego, który to kierowałby Departamentem Sprawiedliwości. Z bardzo prawdopodobną możliwością utrzymania większości w Izbie Reprezentantów i dużymi szansami na zdobycie choćby minimalnej większości w Senacie… można by rzec, że miałby wówczas w ręce nie tylko wszystkie Asy, ale i Jokery.
Z kolei jeżeli doszłoby do zwycięstwa Demokratów (częściowego lub pełnego), uważamy, że implikacje dla dolara będą ograniczone. Oczywiście oczekuje się, że inflacja utrzyma się i prawdopodobnie spadnie, ale stopy procentowe będą spadać szybciej niż inflacja. W rezultacie realne stopy procentowe również spadną, co jest negatywne dla waluty. Także rozwój sytuacji może mieć neutralny wpływ, jeśli prezydentem będzie Demokrata. W przypadku zwycięstwa Demokratów, dalsze pogarszanie się równowagi fiskalnej może nieznacznie wpłynąć na dolara. Jednak w takim modelowaniu musimy zakładać stałe - czyli kontynuację ogólnych trendów, a nie dodawanie nowych punktów zapalnych.
Jeśli Republikanie wygrają wybory, jest prawdopodobne, że dolar będzie poruszał się w sposób nieregularny. Zmienność jest głównie wynikiem zmian nastrojów, ale ostatecznie spodziewalibyśmy się umocnienia dolara. Przy pełnym zwycięstwie Republikanów (Izba Niższa, Senat i POTUS) bilans handlowy może początkowo ulec poprawie w wyniku polityki handlowej / taryf handlowych. Ponadto Stany Zjednoczone podlegałyby wyższej inflacji w porównaniu z innymi krajami, a amerykańskie stopy procentowe rosłyby szybciej niż gdzie indziej. Ponieważ FED podnosi stopy procentowe w momencie, gdy EBC nadal je obniża, rosnąca różnica w stopach procentowych prawdopodobnie odbije się na euro, najprawdopodobniej poniżej parytetu. Biorąc pod uwagę wzrostowy wpływ na inflację wynikający ze znacznie słabszego euro, EBC będzie świadomy rozbieżności w polityce z Fedem i będzie starał się zrównoważyć potrzebę wspierania gospodarki poprzez niższe stopy procentowe z potrzebą zabezpieczenia się przed wzrostem ryzyka inflacyjnego poprzez osłabienie waluty. W związku z tym słabsze euro samo w sobie wykonałoby część pracy łagodzącej dla EBC, ponieważ (częściowo) zrównoważyłoby spadek konkurencyjności spowodowany wyższymi taryfami handlowymi. To z kolei zmniejsza potrzebę cięcia stóp procentowych. Biorąc pod uwagę, jak iteracyjne są różne interakcje makroekonomiczne, rynki finansowe i polityka, naturalnie istnieje znaczna niepewność, co do dokładnej ścieżki polityki, jaką przyjęłyby banki centralne. Słabsze euro niż zakładamy tutaj może oznaczać mniej obniżek stóp procentowych EBC, podczas gdy bardziej ograniczona reakcja rynku walutowego może dać EBC więcej miejsca na obniżenie stóp niż opisujemy tutaj. Wydarzenia te będą miały miejsce w nadchodzących miesiącach i latach. Spodziewać należałoby się jednak, że w późniejszym okresie kadencji prezydenckiej dolar osłabi się i z nawiązką zrównoważy początkową siłę w oparciu o rozwój sytuacji makroekonomicznej.
Prognozy ABN AMRO dotyczące wzrostu PKB, CPI, bezrobocia i stóp FED w zależności od wyniku wyborów. Źródło: Abnamro
Dolar może być wspierany nie tylko przez wycenę początkowej pozytywnej dynamiki, ale także przez popyt na aktywa safe haven (ze względu na płynność), jeśli rynki staną się niechętne ryzyku lub nawet wpadną w panikę. Jeśli jednak nastroje się uspokoją, niekorzystna polityka ponownie zacznie ciążyć dolarowi niczym kula u nogi.
Czy będzie błyszczeć? Och, będzie błyszczeć, tylko należy zapytać kiedy?
To, czego doświadczyliśmy w ostatnich latach, to ewolucja rynku złota z klaycznej podręcznikowej bezpiecznej przystani i rynku biżuterii, do rynku na którym decyzje inwestycyjne odgrywają bardziej kluczową rolę. Rzeczywiście, od czasu wprowadzenia złotych funduszy ETF (w odległych czasach, począwszy od marca 2003 r.) złoto stało się bardziej aktywem spekulacyjnym, a mniej długoterminową bezpieczną przystanią. Oczywiście nadal istnieją inwestorzy kupujący fizyczne złoto dla celów „safe haven”, ale rozmiar przepływów na złocie niefizycznym często mają teraz coraz większe znaczenie. Nadal jednak złoto pozostaje uznawane jako lek na zmiany kursu dolara amerykańskiego, polityki pieniężnej i realnych rentowności, które z czasem stały się dominującymi czynnikami.
A tak na marginesie - biorąc pod uwagę, że „zrównoważony rozwój” jest tak wymyślnym i często przywoływanym hasłem w kontekście ekologii, szkoda, że politycy nie potrafią zastosować go do polityki pieniężnej i zamiast tego decydują się na zadłużanie przyszłych pokoleń.
Bankowość centralna również zmieniła swój pogląd na żółty metal, ponieważ ustanowienie złota, jako aktywa tier 1 sprawiło, że stało się ono ważną i w pełni uznawalną częścią rezerw centralnych, co zostało przecież potwierdzone przez jeszcze bardziej przyspieszające od tego momentu tempo zakupów złota dokonywanych przez banki centralne w ostatnich latach. W szczególności dzięki tym wydarzeniom złoto zyskało na znaczeniu, jako niezależne, rozpoznawalne i godne zaufania aktywo.
A zatem żółty metal pozostaje aktywem nie tylko zabezpieczającym, ale i wszechstronnym, o czym świadczy chociażby lepsza w 2024 r. stopa zwrotu niż SP500.
Jaka jest więc ogólna perspektywa rynków złota, gdy USA staną się Kamala-landem lub też placem zabaw Donalda? Po zwycięstwie Demokratów rynki uważają, że ceny złota mogą być bardzo umiarkowanie wspierane ze względu na niewielki spadek lub neutralny dolar i nieco niższe realne rentowności. Jednak w przypadku zwycięstwa Republikanów wszystko zależy od surowości ceł, a zatem znów mamy do czynienia ze skomplikowaną dynamiką powiązań. W scenariuszu pełnego wdrożenia ceł, w pierwszych latach kadencji prezydenckiej inflacja może wzrosnąć, FED będzie zmuszony do podwyżek, a w tej sytuacji ‘dolar is king’ który wzrasta względem innych walut oraz aktywów, z powodu rozbieżności w polityce pieniężnej i słabości walut w innych krajach. Jakby nie patrzeć, doświadczyliśmy przecież cięć stóp przez EBC i Bank Anglii. W rezultacie ceny złota mogą początkowo ucierpieć. Jednak wkrótce potem dolar może się osłabić, a realne stopy procentowe spaść. I mogłoby to dać miejsce na ponowny wzrost cen złota i wyjście poza maksima ustanowione w 2024 roku.
Powyższe rozważania są jednak tylko zarysem, a szybko zmieniająca się rzeczywistość może je łatwo zweryfikować zwłaszcza, że doświadczamy takiej a nie innej dynamiki geopolitycznej. Perspektywy dla złota w dłuższej perspektywie wydają się więc niezmiennie dobre.
Na koniec chcielibyśmy jednak przypomnieć iż powyższe nie jest poradą finansową, a tylko rozważaniami autora w temacie.